Wiele zwierząt jest wigilijnym ,,wymarzonym'' prezentem. Nieważne czy pod choinkę,czy na urodziny,czy też na inną okazję. Ale czy naprawdę ,,wymarzonym''?
Gwiazdka zbliża się wielkimi krokami. Rodzinna atmosfera,świąteczne potrawy,wspólne śpiewanie kolęd i wreszcie prezenty. Ale czy na pewno właściwe?
Co rok do schronisk trafia bardzo wiele takich ,,trafionych'' prezentów. Schronisko to i tak w tym przypadku optymistyczne rozwiązanie. Bardzo duża część zwierzaków trafia na ulicę,pozostawieni sami sobie na pastwę losu...
Dzieci bardzo często proszą o zwierzę. Zawsze obiecują,że będą się nim opiekować,wyprowadzać na dwór,bawić się z nim. Żywe stworzenie to nie zabawka! Ono ma takie same uczucia,jak my. Nie będzie zachowywało się tak,jak Ty chcesz. Gdy jest małe jest ,,słodkie'' a czy jak urośnie nadal będziesz tak uważać? Pamiętaj,że zwierzę może szybko się dziecku (choć nie tylko dziecku) znudzić i obietnice zostaną tylko obietnicami... Zwierzę to nie tylko przyjemności,ale przede wszystkim obowiązki.
Jeżeli chcesz podarować zwierzaka komuś innemu,np. bratu,koleżance,kuzynce etc., pomyśl o tym,czy dana osoba na prawdę chce dostać taki prezent. To,że Ty cieszyłbyś się/cieszyłabyś się z takiego podarunku,nie oznacza,że inna osoba byłaby również tym podekscytowana ...
Zanim kupisz,bądź przygarniesz na stałe zwierzątko,pamiętać,by uzgodnić to z rodziną. Nie każdy jest gotowy na to,by wziąć zwierzę do domu. Jeżeli ubranie czy obuwie zwrócisz do sklepu,to z psem,kotem czy chomikiem tak samo nie będzie...
Biorąc na siebie odpowiedzialność za zwierzę,musisz pomyśleć też o kosztach utrzymania go. Nie chodzi mi tylko o karmę,ale też o wizyty u weterynarza,szczepienia,ewentualne leczenie etc. A co stanie się ze zwierzęciem,kiedy zechcesz pojechać na wakacje? Kto zaopiekuje się nim,gdy zachorujesz? Zwierzak może żyć kilkanaście lat,więc pomyśl co będzie za kilka lat. Czy nadal będziesz w stanie zajmować się nim?
Jeżeli nie jesteś zdecydowany co do decyzji,daj sobie trochę czasu i dopiero za jakiś czas wróć do tego tematu.
sobota, 12 grudnia 2015
piątek, 11 grudnia 2015
Przygoda z aparatem ortodontycznym ;)
Jeszcze ,,niezadrutowana'' ja |
Na drugiej wizycie musiałam już mieć zdjęcia RTG. Ortodontka obejrzała zdjęcia i wytłumaczyła mi co się dzieje z moimi zębami :) Miałam mieć zakładane gumeczki separacyjne,ale termin następnej wizyty był za długi i gumeczki by mi prawdopodobnie wypadły za wcześnie czy coś :D Chciałam,żebym aparat miała zakładane w gabinecie do którego będę chodziła na wizyty kontrolne. Z racji tego,że pani doktor przyjmuje też w innym miejscu,zapisała mnie na wizytę 1 grudnia do innego gabinetu.
Na trzeciej wizycie ortodontka ,,wylepiła mi babki z moim zębów'' jak to określiła :D Odlew nie był bolesny,jedynie co to może trochę nieprzyjemny,ale dało się przeżyć. Szczerze mówiąc myślałam,że będzie gorzej. Potem miałam zakładane gumeczki separacyjne,które na pierwszy rzut oka wyglądają całkiem miło. Zakłada się je przed ,,szóstką'' i za ,,szóstką''. Ból zaczął się właściwie kilka godzin po ich założeniu. Najgorsze były 2-3 pierwsze dni z nimi. Przy gryzieniu strasznie bolało,więc...jadłam bardziej płynne jedzenie. I jeszcze co mnie zadziwiło, bolały nie tylko zęby znajdujące się koło ,,szóstek'',tylko nawet ,,jedynki'' :( Jak do tej pory najgorsze w leczeniu ortodontycznym były właśnie te niebieskie gumeczki,które miały za zadanie zrobić miejsce na pierścienie aparatu.
Jaa w aparacie |
Mimo lęku,że ludzie będą coś mówić na temat mojego aparaciku,nic takiego nie miało miejsca! Niektórzy po prostu się trochę dziwili,tzn. byli zaskoczeni, niektórzy mówili,że pasuje mi on,a niektórzy udawali,że go nie widzą lub po prostu nie zwracali na to uwagi :)
Subskrybuj:
Posty (Atom)